Jak malowałem ikonę
Dostałem zamówienie na namalowanie ikony przedstawiającej Matkę boską z dzieciątkiem. Miałem namalować dwie podobne ikony różniące się wielkością. Mój wcześniejszy kontakt z tworzeniem ikony miał miejsce na studiach i był bardzo pobieżny. Rozpocząłem pracę od zapoznawania się z tłem tego malarstwa. Jego warstwami religijną, historyczną, filozoficzną ale także techniczną. Obejrzeniu licznych przykładów obowiązującej ikonografii, by nasiąknąć sposobami obrazowania i klimatem. Wiedziałem, że nie chcę malować kopii istniejącej ikony, ale stworzyć swoją, bazując na tradycyjnych typach ikonograficznych.
Wybrałem tradycyjny typ przedstawienia – Eleusa – Matka Boska Miłosierna. Typ ukazujący Maryję trzymającą w ramionach małego Chrystusa i skłaniającą ku niemu głowę. Jezus obejmuje Matkę za szyję i przytula policzek do jej twarzy. Takie przedstawienie ukazujące ludzki aspekt boskich postaci było mi najbliższe.
Zacząłem pracę nad szkicami. Robiłem szkice ołówkiem, a gdy miałem już coś rokującego nadzieję, wprowadziłem je do komputera i w programie graficznym dopracowałem rysunek oraz dodałem kolory.
Tak przygotowany rysunek był gotowy do przeniesienia na deskę. W międzyczasie gdy powstawał projekt ikony, zajmowałem się technicznym aspektem wykonania obrazu. Zakupiłem deski z klejonki lipowej, pigmenty, płatki złota i inne materiały potrzebne do wykonania ikony.
Przygotowanie deski do malowania.
By łatwiej operować deską można wbić w w jej krawędzie 4 gwoździe a następnie je zakrzywić, by pełniły rolę tymczasowych ruchomych nóżek, pomocnych aż do skończenia przygotowania deski do malowania.
Deskę okleiłem płótnem lnianym stosując klej kostny. Klej powinien napęcznieć w odstawionej na kilka godzin chłodnej wodzie (1miarka kleju + 7 miarki wody). Następnie podgrzewamy go powoli w łaźni wodnej powali mieszając do momentu aż się rozpuści. Nie wolno za bardzo podgrzać kleju bo przestanie kleić, maksymalnie do 60-70 stopni!). Ciepłym klejem malujemy deskę ze wszystkich stron. Surowe płótno lniane docięte na nieco większy od deski rozmiar, przyklejamy do deski (można je przedtem w całości zanurzyć w ciepłym kleju). Wygładzamy by płótno idealnie przywarło do deski, bez baniek powietrza, czy nierówności.
Po wyschnięciu płótna przyklejonego do deski (następnego dnia) należy odciąć nożykiem jego zbędne fragmenty, co jest teraz łatwe, bo przeklejone płótno po wyschnięciu jest sztywne niczym karton.
Teraz należy przygotować i nałożyć na deskę od kilku do kilkunastu warstw gruntu. Grunt przygotowujemy z kleju kostnego zmieszanego z kredą (np. bolońską). Klej wsypujemy do naczynia i zalewamy chłodną wodą by napęczniał (1 część kleju kostnego + 5 części wody). Po kilku godzinach gdy napęcznieje, podgrzewamy powoli, aż się całkiem rozpuści. Do takiego ciepłego roztworu kleju dodajemy powoli mieszając od 7 do 10 części kredy bolońskiej (wcześniej przesianej i namoczonej). Jej ilość zależy od właściwości danego gatunku i gęstości gruntu jaki chcemy uzyskać. W praktyce proporcje przepisów bardzo się od siebie różnią i nie należy się tym zbytnio przejmować bo margines błędu jest duży. Mieszać należy delikatnie, by nie napowietrzyć gruntu, bo mogą po wyschnięciu pojawić się małe dziurki. Taki ciepły grunt nanosi się na deskę oklejoną płótnem za pomocą pędzla. Deskę gruntowałem z obu stron a także jej krawędzie (grunt po obu stornach sprawia, że deska równo chłonie wilgoć i nie ma tendencji do wyginania się). Wykorzystując ruchome zakrzywione gwoździe wbite w deskę, mogłem gruntować za jednym razem obie strony deski. Po każdej warstwie czekałem 2-3 godziny by nałożyć następną. Po kilku warstwach można już robić między-szlifowania. Suma warstw powinna mieć grubość ok. 1mm. Grubszy grunt może z czasem pękać.
Po zakończeniu gruntowania należy przeszlifować papierem ściernym na tyle drobnym, aby uzyskać gładką powierzchnię.
Samodzielne przygotowanie farb.
Kupiłem pigmenty suche w kolorach jakie będą mi potrzebne do obrazu. Ucierałem je w moździerzu z niewielką ilością octu winnego. Dodawałem kilka kropel olejku goździkowego (dobrej jakości!) w celu konserwacji farby. Starałem się uzyskać farbę w postaci gęstej dobrze utartej pasty. Utarty z octem i olejkiem pigment przekładałem do małych wcześniej wyparzonych słoiczków. Tak przygotowany pigment jest gotowy do pracy i można go w tej formie przechowywać latami. Do malowania nakłada się odrobinę takiego pigmentu na paletę, dodaje się spoiwo i miesza. W ten sposób uzyskuje się farbę.
Używając różnych spoiw, uzyskujemy rożne właściwości farby. Do malowanie ikon użyłem spoiwa tłustego. Żółtko jaja kurzego (bez białka!) wymieszałem w proporcjach objętościowych ok. 1:1 z olejem lnianym. Jako, że ocet był już w pigmencie nie musiałem go dodawać. Można takie spoiwo zatruć dodatkowo kwasem salicylowym. Jednak i tak należy je przechowywać w lodówce, by dłużej zachowało swoje właściwości. Spoiwo ma tendencje do szybkiego psucia się. Wytrzymuje od dwóch tygodni do maksymalnie 2 miesięcy.
Gdy deska jest gotowa, czas na naniesienie rysunku. Gdy nie chce nam się bawić w przepróchy lub kratkowania, można sobie ułatwić pracę za pomocą rzutnika do slajdów.
Rysunek należy poprawić rylcem, robiąc wgłębienia większe między głównymi obiektami i mniejsze wewnątrz obiektów. Jeśli przewidziane jest złocenie to miejsca pod złoto (lub szlag-metal)należy wyszlifować szczególnie starannie.
Zaczynamy malować od położenia złota (lub szlag-metalu). Na ikony kładłem złoto metodą na mikstion. Miejsce pod złoto należy pokryć warstwą szelaku (1 szelak + 6 spirytus 99%. Rozpuszcza się dość długo – można podgrzać. Po rozpuszczeniu najlepiej przefiltrować przez gęstą gazę). Nanosimy trzy warstwy (co 2-3 godziny). Można przeszlifować bardzo drobnym papierem ściernym.
Potem miejsca złocenia malujemy cienką warstwą mikstionu (lepszy jest dłużej schnący). Po odczekaniu odpowiedniego czasu. Gdy mikstion jest przeschnięty (nie lepi się pod palcem) można kłaść płatki złota. Nanosimy je pędzlem do złocenia. Są bardzo lekkie więc nie może być w pomieszczeniu przeciągu i lepiej nie kichać. Złoto należy wstępnie wygładzić za pomocą bardzo miękkiego pędzla (na tym etapie łatwo w nim zrobić rysy). Po dwóch, trzech dniach można lekko wygładzić miękka wełnianą szmatką i położyć zabezpieczającą warstwę roztworu szelaku (szelaku jasnego bądź ciemnego w zależności od tego jak bardzo chcemy przyciemnić złocenie).
Malowanie ikony tradycyjnie zaczynamy od tonów ciemnych, stopniowo przechodząc do coraz jaśniejszych. To symboliczne wyłanianie z mroku i dążenie ku światłu. Nie należy się spieszyć z nakładaniem kolejnych warstw. Jako, że malowałem tłustym spoiwem olejnym po odpowiednim odczekaniu i próbie wykonanej na próbnym kawałku deski, byłem pewny, że kolejny nakładany kolor nie będzie mi rozpuszczał tego pod spodem. Pracowałem powoli i uważnie. Ikony powstawały dość długo, bo malowałem z przerwami.
W końcu musiałem uznać, że już nic więcej nie jestem w stanie poprawić i zakończyłem pracę nad nimi.
Nie jestem zawodowym ikonopisem. Zwykle maluję farbami olejnymi a temperami malowałem dość dawno. Musiałem więc zaadoptować tę technikę, do swoich przyzwyczajeń i umiejętności. Malowidła, które powstały nie są więc ikonami w najbardziej tradycyjnej formie. Są dość luźne malarsko i dlatego mogę o niech powiedzieć, że są namalowane. Nie napisane.
Na zakończenie przepisy na proporcje składników na kleje do przeklejania, grunt oraz na spoiwa
przeklejanie deski 1 kleju + 9 wody
klej do płótna 1 kleju + 4 wody
Grunt (lewkas) 1 kleju + 7 wody + kredy dosypujemy powoli mieszając tyle, by wyszła konsystencja śmietany (+1 łyżka oleju lnianego na 1kg gruntu)
Różne przepisy na spoiwo temperowe
lista używanych składników(żółtko, olej lniany, pokost lniany, żywica damarowa(werniks), woda lub białe wino
– proporcje dotyczą objętości poszczególnych składników)
A – 2 żółtka + 1 oleju + 2 wody
B – 2 żółtka + 1 oleju + 1 żywicy + 4 wody
C – 1 żółtko + 1 oleju + 2 wody
D – 8 żółtek + 2 pokostu + 2 werniksu + 1 wody
E – 2 żóltka + 1 pokostu + 1 werniksu + 4 wody
F – 2 żółtka + 1 pokostu + 3 wody
G – 1 żółtko + 1 oleju + 1 terpentyna wenecka
Spoiwa:
mniej tłuste – 1 żółtko 1/2 olej lniany 1/2 słaby ocet winny
średnio tłuste – 1 żółtko 1/4 olej lniany 1/4 werniks damarowy
tłuste – 1 żółtko + 1/2 olej + nieco woda gdy zbyt gęste